Północny Zachód Polski (1) Kosarzyn, Bytomiec, Cybinka, Słońsk

08.września 2019 roku wyruszyliśmy w naszą następną podróż. Tym razem na północny zachód Polski. Ten region jest bardzo niedaleko naszego domu, a jednak jakoś nigdy go nie odwiedziliśmy. Zwykle przejeżdżało się tylko jadąc na zachód, albo wracając do domu.

Z domu wyjechaliśmy dość późno, bo dopiero około 12.30. Nie mieliśmy więc dużo czasu, żeby dotrzeć w okolicę zachodniej granicy i znaleźć ciekawe miejsce na nocleg. Na pierwszy postój wybraliśmy punkt, gdzie Nysa Łużycka wpływa do Odry.

Kosarzyn

W miejscowości Kosarzyn znaleźliśmy Ośrodek Nad Borkiem. Nie jesteśmy zwolennikami nocowania w takich miejscach, ale pora zrobiła się już dość późna i byliśmy skłonni tu właśnie zanocować. Na szczęście w porę zauważyliśmy, że zaczęli zjeżdżać się goście weselni, wieczór zapowiadał się więc raczej nie bardzo spokojny. Trochę już niecierpliwi, przejechaliśmy przez wieś i zauważyliśmy Bazę Kajakową. Spotkaliśmy tam sympatycznych ludzi, którzy polecili nam miejsce na samym zbiegu obydwóch rzek. Nie mogło nas spotkać nic lepszego. Dojazd był bardzo wąski a po drodze uratowaliśmy nawet starszego pana z Niemiec, który utknął na poboczu. Trzeba było go wyciągać, ale udało się i po paru minutach dotarliśmy do wskazanego miejsca. Zobaczcie jakie piękne widoki mieliśmy na zakończenie dnia.

Zabudowania leżą już po niemieckiej stronie
W tym miejscu kończą się spływy kajakowe na Nysie Łużyckiej
Przyjemnie jest móc obserwować naturę
Po prawej Odra, a po lewej wpływa do niej Nysa

Wieczór zapowiadał się niezwykle nastrojowy, bo pogoda sprzyjała i nie widzieliśmy żywego ducha. Miejsce to jest godne polecenia dla kogoś, kto lubi niezmąconą ciszę i naturę.

Widok z okna
Spokojny wieczór

Przywitał nas mokry poranek po nocnym deszczu, ale nie przeszkadzało nam to w śniadaniu i przy ostatnim rzucie oka na dziką w tym miejscu Nysę Łużycką.

Bytomiec

Następnego dnia powoli ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez Chlebowo dotarliśmy do przeprawy promowej w Połęcku i poruszając się prawie wzdłuż Odry dojechaliśmy do wsi Bytomiec. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy w tej tak małej miejscowości ujrzeliśmy okazałą Świetlicę Wiejską. Wybudowana została ona w roku 1911, lecz dziś nie pełni już swojej funkcji i czasy świetności ma już daleko za sobą.

Niezwykła budowla w małej wiosce
Przez okna widać dużą, pustą salę

Nie myślcie, że Ed prowadzi kampera, a ja sobie tylko podziwiam okolicę. Nie, w trakcie podróży staram się na naszej trasie znaleźć jak najwięcej atrakcji. Tak też znalazłam Kłopot.

Wiadomo, kłopotów lepiej unikać, ale tym razem ogarnęła nas radość, bo właśnie we wsi Kłopot miało znajdować się Muzeum Bociana Białego. Miało… Okazało się, że już od jakiegoś czasu Muzeum nie istnieje i musieliśmy obejść się smakiem. Wielka szkoda, że takie instytucje nie potrafią przetrwać, a może wystarczyłoby zachęcić szkoły do odwiedzin w ramach wycieczek klasowych. Dobrym przykładem mógłby być model norweski. Tam państwo finansuje szkolne wycieczki do muzeów, ale środki na nie dostają bezpośrednio muzea i to one organizują dzieciom rozrywkę i edukację.

Cybinka

No cóż, trzeba było jechać dalej. Przez Białków dotarliśmy do Cybinki. Miasteczko to właściwie niczym się nie wyróżniało, ale dowiedziałam się że jest ono siedzibą Gminy wiejsko-miejskiej. Pierwsza wzmianka o wsi Ziebingen pochodzi z XV wieku, a od XVI do początku XIX wieku wieś należała do Joannitów z Łagowa.

W okresie przedwojennym istniała tu głębinowa kopalnia węgla brunatnego, a w roku 1945, po wyzwoleniu, miejscowość uzyskała prawa miejskie. Jest przez to jednym z najmłodszych miast historycznej Ziemi Lubuskiej.

Przypadkowo znaleźliśmy też ciekawostkę, która zainteresuje przede wszystkim dzieci. Przy dużym parkingu stoi okazały, drewniany pomnik Kota w butach. Zobaczcie jak dzielnie strzeże on zaparkowanych samochodów, a między innymi również naszego kamperka.

Ścieżka biegowa „Wolność jest w naturze”

Zbliżała się pora obiadowa i szukaliśmy dogodnego miejsca na postój. Przy drodze krajowej 29 natknęliśmy się na obszerny parking z niespotykaną infrastrukturą. Znaleźć tam można stoły i ławki, toalety i plac zabaw dla dzieci. Tutaj również rozpoczyna się i kończy ścieżka biegowa zorganizowana m. in. przez Nadleśnictwo Cybinka. Bardzo nam się to miejsce podobało i z czystym sumieniem polecamy je podróżującym na relaksujący odpoczynek, a może nawet na nocleg.

Dobre miejsce na odpoczynek

Teraz już jechaliśmy bez większych postojów na północ przez Urad, Kunice, Świecko, Słubice i Pławidło, aż dojechaliśmy do Owczar. Wiodły nas tu przepiękne drogi, których pewno nie ma na niektórych mapach. My po prostu lubimy takie trasy gdzie nie spotykamy tłumu ludzi i korek to jest słowo obce.

Takimi drogami lubimy jeździć
Ta poprzecinana była od czasu do czasu rowami melioracyjnymi

Owczary

Owczary – cel tego odcinka drogi, zwabił nas niecodziennym muzeum. Było to Muzeum Łąki i tu jak zwykle – rozczarowanie. Budynek zamknięty na cztery spusty i informacja, że cała „załoga” znajduje się w terenie. Wielka szkoda, bo Muzeum już na zewnątrz wyglądało bardzo ciekawie, a w sąsiedztwie znaleźliśmy ruiny dworu z XVII wieku. Ciekawostką jest również fakt, że w roku 1759 w jednej z tutejszych stodół nocował cesarz Fryderyk II Wielki, załamany po przegranej bitwie pod Kunowicami.

Trzeba było pocałować klamkę
Napis i wzory wykonane są techniką mozaikową z kolorowej ceramiki
Ruiny siedemnastowiecznego dworu

Słońsk

I znowu dzień chylił się ku zachodowi, a my musieliśmy znaleźć następne miejsce noclegowe. Bardzo chcieliśmy odwiedzić Park Narodowy „Ujście Warty”, ale nie wiedzieliśmy czy będzie możliwość wjechać tam kamperem, a tym bardziej zanocować. Jaka była więc nasza radość, kiedy bez problemu wjechaliśmy drogą wyłożoną betonowymi płytami w głąb Parku. Ustawiliśmy się przy drewnianej wiacie, gdzie w odległości paręnastu metrów znajdowała się również toaleta Toi-Toi.

Park Narodowy Ujście Warty

W pierwszy rzędzie przeczytaliśmy wszystkie informacje i udaliśmy się na spacer. Teren jest bardzo płaski i widok rozpościera się na setki metrów. Doszliśmy dość daleko i w oddali zauważyliśmy duże stada krów i jeszcze więcej koni. Konie wyglądały na dzikie i nie bardzo było wiadomo skąd one są. Dopiero niedawno znalazłam w internecie informację, że krowy i konie należą do jednego z miejscowych potentatów i fakt ich obecności w Parku Narodowym nie jest całkiem jasną sprawą.

Pod wieczór konie zaczęły opuszczać pastwisko i zbliżały się do miejsca naszego postoju. Były bardzo spokojne i można było poznać, że człowiek nie jest dla nich obcy. Okrążyły nasz samochód i trzeba było je łagodnie odganiać, bo zaczynały podgryzać drabinkę wiodącą na dach kampera.

Ciekawie zaglądały do naszych okien, póki nie powędrowały dalej, na nocny spoczynek.

Konie pasące się na wolności
Tu powoli zbierały się do wędrówki na nocleg
Jeszcze tylko szybka, orzeźwiająca kąpiel w rozlewisku
Teraz można udać się na spoczynek
Trzeba też skontrolować kto zamierza nocować na ich terenie
A może w koszu znajdę coś na ząb?
Ten odważniak zagląda mi do łazienki

Po pysznej kolacji jeszcze długo obserwowaliśmy ptaki, bo to przecież ich królestwo. Nie bez przyczyny teren ten nazwany został Rzeczpospolita Ptasia.

Hmmm, pychotka
Z samochodu podglądałam czaplę
a nad nami przeleciało stado gęsi

Spało się wspaniale i wcale nie chciało nam się jechać dalej. Jednak droga wzywa i za dwa tygodnie spotkamy się znów.

Poprzedni

Cel Krosno (5) Krosno, Inowłódz, Zalew Jeziorsko, Kłodawa

Następne

Północny Zachód Polski (2) Kostrzyn

1 komentarz

  1. Maria

    Oj jak Wam dobrze w tej NATURZE 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén