Północny Wschód Polski (5) Stańczyki, Trójstyk Granic, Wigry

Z Gierłoży jedziemy już prosto do Stańczyków. Zawsze chcieliśmy obejrzeć najwyższe mosty w Polsce, zwane Akweduktami Puszczy Rominckiej. Już z daleka widać ogrom tej niesamowitej, podwójnej konstrukcji.

Akwedukty w Stańczykach

Wiadukty w Stańczykach stanowiły część magistrali z Chojnic przez Czersk, Smętowo, Kwidzyn, Prabuty, Morąg, Ornetę, Lidzbark Warm., Bartoszyce, Korsze, Kętrzyn, Węgorzewo, Gołdap, Pobłędzie, Kalwarię do Olity (na Wilno).

Pierwszy most w Stańczykach, południowy budowano od 1912 do 1914, a dokończono go w roku 1917. Drugi, północny ukończono w 1918 r.

Według rozkładu jazdy z roku 1938, na linii tej kursowały 3 pary pociągów na dobę, a w soboty i niedziele dodatkowo jeszcze jedna para. Z tego wynika, że była to trasa dość licznie uczęszczana. W roku 1945, cofająca się Armia Czerwona rozebrała tory kolejowe i tak pozostało do dzisiaj. Z jednej strony pewno nie byłoby dostatecznie dużo pasażerów chętnych do korzystania z kolei na tej trasie, a poza tym brak kolei na tym odcinku tłumaczy się teraz ochroną środowiska na terenie Puszczy. Na szczęście możemy podziwiać te przypominające akwedukty mosty.

Tu widać jakie są ogromne
A na parkingu stoi nasz domek
Podlaska uczta

Trójstyk Granic

Kiedy już nasyciliśmy się widokiem polskich akweduktów i smakiem pysznego sękacza, ruszyliśmy dalej na północny wschód w kierunku wsi Bolcie. Za wsią Żerdziny odbijamy w lewo i dojeżdżamy do trójstyku granic. Są to granice Polski z Rosją i Litwą. Po prostu trzeba to zobaczyć.

Zatrzymaliśmy się na ładnym parkingu, gdzie mogliśmy spokojnie coś zjeść i opróżnić toaletę. Tam mieliśmy niezwykłe spotkanie, które często wspominamy. Było to 27. sierpnia, a więc koniec wakacji. Spotkaliśmy niezwykłą rodzinkę z Gdyni, a więc naszych „rodaków”. Był to pan z dorosłą córką i synem w wieku gimnazjalnym, którzy podróżowali rowerami (!) z Gdyni do Białegostoku i stamtąd mieli już zarezerwowany pociąg do domu, żeby zdążyć na rozpoczęcie roku szkolnego. Był z nimi piesek, który miał zamontowany z boku bagażnika koszyk ze specjalnymi pasami bezpieczeństwa. Zauważyliśmy, że przyglądają się naszemu pojazdowi i jak to zwykle w drodze bywa, nawiązaliśmy rozmowę. Pytali o wiele rzeczy związanych z takim sposobem podróżowania i na koniec stwierdzili, że byłoby to coś dla nich. No, po prostu zaraziliśmy ich, a ten wirus jest gorszy od Covid-19.

Po odpoczynku wyruszyliśmy na mały spacerek do trójstyku, a jak tam było, możecie sobie obejrzeć.

Na teren Obwodu Kaliningradzkiego nie wolno wchodzić ani fotografować
No, ma szczęście. Stoi w Polsce

Molenna w Wodziłkach

Piękną, krętą drogą zjechaliśmy w dół do małej wsi Wodziłki, obecnie w powiecie suwalskim, którą założyli Starowiercy. Musieliśmy odrobinę zjechać z drogi, ale słyszeliśmy o rzadkiej świątyni. Była to Molenna, którą zbudowano w roku 1885. Niestety jak zwykle zamknięta była na cztery spusty i mogliśmy obejrzeć ją tylko z zewnątrz. Jednak warto było nadrobić trochę drogi.

Suwałki

Jechaliśmy przez Suwałki – przestronne miasto, ale nie znaleźliśmy dla nas nic ciekawego. Zatrzymaliśmy się więc tylko na obiad i szukaliśmy noclegu. Znaleźliśmy tam Eurocamping. Niby nie było źle, ale usytuowany był przy drodze, a to nie pasowało nam wcale. Postanowiliśmy więc jechać dalej.

Jakoś tak pusto, ale w pobliżu była przyjemna pizzeria
Byłoby miło, gdyby wzdłuż campingu nie było drogi

Wigry

Postanowiliśmy dotrzeć do jeziora Wigry i tam w pobliżu Klasztoru znaleźć miejsce na odpoczynek. Zaraz obok klasztoru znajduje się całkiem niezły camping, ale dla nas, przyzwyczajonych do nocowania na dziko, wydał się odrobinę za drogi. Przede wszystkim dlatego, że nie korzystamy ani z prądu, ani z wody lub też z sanitariatów. Chcieliśmy tylko zanocować i rano jechać dalej. Pani w kasie klasztoru powiedziała, że spokojnie możemy stanąć pod płotem kortu tenisowego i tam zanocować. Tak też zrobiliśmy. Jeszcze tego wieczora zwiedziliśmy kościół i erem, a naprawdę było warto.

Katedra i erem z lotu ptaka (fot. Polska z drona eholiday.pl)

Erem kamedułów w Wigrach został ufundowany przez Jana II Kazimierza Wazę w roku 1667 i należał do najbogatszych w Europie. Kasata Klasztoru nastąpiła w roku 1805, a zakonnicy przenieśli się na podwarszawskie Bielany.

Zespół klasztorny składa się z Kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, Refektarza z bramą wjazdową, 17 eremów, plebanii i budynku gospodarczego, kaplicy Kanclerskiej, wieży Zegarowej, domu furtiana, Wieży schodowej, domu gościnnego”królewskiego” oraz murów oporowych i obronnych.

Wspaniały kompleks

W latach 1975-2010 mieścił się tu Dom Pracy Twórczej Ministerstwa Kultury i Sztuki. Teraz cały obiekt powrócił do kościoła. W byłych eremach znajdują się pokoje gościnne, które można wynajmować, a są one bardzo klimatyczne. Do każdego domku należy malutki ogródek, gdzie można odpocząć na leżaku.

Niestety część eremów była w remoncie i zaburzyło to trochę perspektywę

Na terenie klasztoru można zwiedzić również Apartamenty i Kaplicę Papieską, Krypty w kościele, która zawiera ponad 40 zamurowanych wnęk z ciałami zmarłych eremitów, Wieżę Zegarową, wystawy jak również czytelnię Jana Pawła II, która została ufundowana po jego noclegu na terenie Klasztoru w 1999 r.

Kościół

Na uwagę zasługuje późnobarokowy kościół, który jest stale użytkowany i cieszy się wielką popularnością wśród nowożeńców. Odbywają się tam też koncerty chorału gregoriańskiego.

I w takim pięknym otoczeniu spędziliśmy spokojną noc, a rano…

Ale się Ed cieszył z darmowego noclegu… za chwilę wyszłam z pieskiem na spacer i nagle podchodzi do mnie młody mężczyzna z kasą fiskalną i zamierza skasować za nocleg… 50,- PLN! Tak, nie pomyliłam się – 50,- złociszów. Zagotowało się we mnie. Co jak co, ale tyle za kawałek trawy pod płotem? Nie! Okazało się, że to Kościół jest taki przedsiębiorczy. Chyba byłam bardzo skuteczna, bo wytargowałam opłatę na 10,- zł i zatankowawszy wodę (a co?) pojechaliśmy dalej. Jednak pięknie tam było, chociaż jak dla mnie trochę za bardzo komercyjnie.

To wszystko należy do kompleksu klasztornego

Naszym celem były tym razem Sejny. Ja zabieram się powoli za pisanie, a Wy dowiecie się wszystkiego już za dwa tygodnie. Cierpliwości.

Poprzedni

Północny Wschód Polski (4) Rapa, Gołdap

Następne

Północny Wschód Polski (6) Sejny, Augustów

2 komentarze

  1. Beata Grzonka

    Misiu wspaniałe klimaty, znajdujecie prawdziwe perełki. Jestem pod wrażeniem akweduktu! Myślałam, że u nas takich nie ma. Przyznaje, że rejon pn-wsch Polski stanowi ciągle białą plamę na mapie moich wyjazdów tym bardziej z przyjemnością czytam Wasze opowieści ubarwione fotkami. Pozdrawiamy Beata i Janusz ????

    • Miśka

      No, staramy się. Camperowanie wciągnęło nas bardzo, a jako emeryci nie mamy ograniczeń czasowych. Jedynie w tym roku trochę przystopowaliśmy z wiadomych powodów. Pozdrawiamy Was wszystkich bardzo serdecznie i dziękujemy za śledzenie naszego bloga. Buziaki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén