Wyprawa na Rugię (1) Niederfinow

Dzisiaj cofamy się w czasie. W Bieszczadach byliśmy w 2015 roku, a dzisiaj opowiemy Wam o naszej pierwszej, zagranicznej podróży Filipkiem. A więc cofamy się do lipca 2013.

Jezioro Niesłysz

Była to bardzo upalna niedziela i wyruszyliśmy w południe w kierunku Świecka.

Ponieważ w poniedziałek mieliśmy jeszcze małą sprawę do załatwienia w Świebodzinie, postanowiliśmy przenocować nad Jeziorem Niesłysz. Byliśmy tam już poprzedniego roku z przyjaciółmi. Wtedy testowaliśmy nasze nowe kamperki. Jest to podobno najczystsze jezioro w Wielkopolsce i naprawdę bardzo nam się tam podobało. Było prawie pusto, woda krystaliczna, a za plecami las.

Jakie było nasze zdziwienie, kiedy dojechaliśmy do naszego wymarzonego miejsca. Zresztą zobaczcie to sami. (GPS: 52.237897, 15.398908)

jez. Niesłysz w czerwcu
i w lipcu

Znaleźliśmy miejsce praktycznie wzdłuż ścieżki, ale na jedną noc wystarczyło nam całkowicie.

Berlin

Następnego ranka zwijaliśmy się prędko i dalej w drogę, żeby dotrzeć do Berlina nie tak bardzo późno. Niemiecka stolica przywitała nas ukropem – było 37 st. Jedynym moim marzeniem było, żeby tak w tych temperaturach stopił się również mój tłuszczyk. No niestety, to były tylko mrzonki. Wieczór spędziliśmy w miłym towarzystwie no i nocleg mieliśmy nietypowy. A co ? Kto bogatemu zabroni ?

Bernau

I tak mieliśmy już wtorek. Jednak czas płynie nieubłaganie. Skierowaliśmy się na drogę nr 2 w kierunku Bernau. Jest to niewielkie miasto z zachowanymi murami obronnymi, bramami i wieżami. Niestety w obrębie murów nie ma prawie żadnych zabytków, ale mimo to przyjemnie było pospacerować w cieniu budynków.

Podnośnia statków Niederfinow

Teraz miałam dla Eda niespodziankę. Wiedziałam, że bardzo mu się to spodoba. Pojechaliśmy do Niederfinow. (GPS: 52.847792, 13.942082) Tam znajduje się Schiffshebewerk – podnośnia statków. Jest to niesamowite urządzenie, które oszczędza wiele czasu w podróży kanałem pomiędzy Odrą i Havelą. Zbudowano tę konstrukcję w latach 1927-34, a różnica poziomów wynosi 36 m. Trzeba by było kilku śluz, aby pokonać tę trasę.

strzałka pokazuje wrota zamykające górny kanał
wanna zjeżdża na dół….
a tu osiągnęła dolny poziom

Na miejscu można zrobić sobie wycieczkę statkiem i przeżyć przygodę z poziomu wody. Żal mi było tylko naszego piesiunia, bo na pewno bardzo gorąco było mu w łapeczki.

Obok tego zabytkowego urządzenia jest budowane nowe, podobno bardzo nowoczesne, jednak nie wiem czy jest już czynne. Mamy więc pretekst, by znowu się tam wybrać.

Przyjemnie się jechało bocznymi drogami. Zaskoczeni byliśmy, że mimo łatanego asfaltu, nawierzchnia była idealnie gładka. Szkoda, że tak mało polskich turystów widzi się na drogach naszego sąsiada. Jest tam wiele do zwiedzania, piękne jeziora, lasy i zabytkowe miasta. Na dodatek duuużo bliżej niż Chorwacja (cha, cha, cha !).

Na naszej trasie mieliśmy klasztor Chorin. Niestety było już dość późno i nie starczyło nam czasu na zwiedzanie. A jest warto. Jest to bardzo duży zespół klasztorny zaliczany do najcenniejszych przykładów gotyku ceglanego. (Znowu mamy następny punkt na naszej mapie przyszłych wypraw).

Camping Berolina

Ponieważ nie bardzo wiedzieliśmy jak to jest z nocowaniem na dziko w Niemczech, na nocleg wybraliśmy camping „Berolina” nad Werbellinsee (jezioro). W recepcji przywitano nas z wielkim zdziwieniem „Wy u nas ? Przecież to my jeździmy do Was”. Załapaliśmy się chyba na ostatnie wolne miejsce i byliśmy na pewno jedynymi Polakami na całym campingu. Za miejsce z wodą i prądem, dla kampera, dwóch osób i psa zapłaciliśmy 24,-EUR.

Następnego dnia jedziemy dalej. Okolica jest piękna. Taka mieszanka Kaszub i Mazur, miejscami całkiem dzika. Nie mogliśmy oprzeć się sfotografowaniu suchych, starych drzew. Przecież to prawie jak w Puszczy Białowieskiej.

Prenzlau

Przez Angermuende dotarliśmy do Prenzlau. Musiało to kiedyś być piękne, stare miasto. Ja byłam tam chyba przed 20-tu laty i wtedy był to prawdziwy koszmar. Władze NRD nie odbudowywały zabytków, bo twierdziły, ze socjalistyczna republika nie ma przeszłości. Na szczęście historia potoczyła się inaczej i zmiany widać na każdym kroku. Wielki kościół, który pamiętałam bez dachu i wieży, wygląda już całkiem inaczej a w małym kościele Św. Ducha urządzono piękną galerię zdjęć obrazujących historię miasta.

No, na dzisiaj starczy. My też byliśmy wykończeni chodzeniem w tych tropikalnych temperaturach. Za tydzień zabierzemy Was w dalszą podróż. Obiecuję !

Poprzedni

droga w Bieszczady (4) Przemyśl, Sandomierz, Lublin

Następne

Wyprawa na Rugię (2) kredowe klify, Wolin

7 komentarzy

  1. sabina

    Kochane Drozdy ,czytam relacje Miski jak ksiazke doslownie.Ciesze sie ,ze tyle ciekawych miejsc odwiedziliscie i odwiedzacie.Musze przyznac ,ze Berlina o okolice nie sa mi tak znane,poniewaz tyle ciekawych miejsc nas kusilo ale po zachodniej stronie,ze na tamte okolice nie znalezlismy czasu.Przejezdzajac przez Braunschweig,kolo Prenzlau i dalej autostradami do polski,nie mielismy zaplanowanych dluzszych postojow,lecz tylko na krotki odpoczynek.Jesli wybieracie sie w nastepne podroze na zachod to moze odwiedzicie Nadrenie-Westwalie ,a dokladniej Mönchengladbach gdzie tez mieszkamy .O tamtych stronach moglabym wam cos opowiedziec.Interesujaca jest kraina wzdluz rzek Renu-Mosel,tam tez sa piekne zamki ,niektore do dzis zamieszkale,wzgorza pokryte winnicami,no i inne atrakcje.Edek jak interesuje sie pilka nozna ,to w Mönchengladbach jest piekny stadion Klubu”Borusia Mönchengladbach”.Przeczytalam sporo o waszych wojazach i podziwiam was za wytrwalosc i pomyslowosc.Pozdrawiam

    • Ed

      Zamiast sportu to wolę wyprawę wzdłuż np Renu, kamperem w którym jest kajak.

    • Miśka

      Jakoś wcześniej nie trafiłam na Twój wpis. Mieszkacie w okolicy gdzie urodził się mój Tato (Gelsenkirchen). Nawet grał w Schalke 04, mimo, że było to wtedy zabronione uczniom. To było dawno temu, bo urodził się w 1900 roku. Trochę te tereny znam, bo sporo podróżowałam po Niemczech, a ich wschód jest rzeczywiście godny polecenia. Pozdrawiam serdecznie.

  2. Aleksandra-Babciaola

    W końcu doszlusowałam do Waszej wycieczki, nawet na wirtualne podróżowanie już nie ma czasu. Ten świat zwariował. Dzięki, znów poznałam kawałek nieznanego lądu. Śmigajcie szczęśliwie . Jak zwykle – SZEROKOŚCi –

  3. Władysława L."Lovka"

    Oczywiście.Dla mnie jest to rodzaj rodzaj rozmowy, bardzo ciekawej.

  4. Władysława L."Lovka"

    Z przyjemnością wracam do „lektury”.Bywałam w Berlinie,ale tych miejsc nie znam.Ta ręczna pompa (widać,że trzeba było użyć trochę siły)ale strużka wody leci;Bax się jeszcze nie zorientował!. Schiffshebewerk, trudno to sobie wyobrazić-nie ogarniam tego (różnice poziomów wody (pochwalę się tym mojemu szwagrowi).Poza tym miło oglądać ciepło. Dzięki za instrukcję wypełnienia „komentarza”. Pozdrawiam.Lovka.

    • Miśka

      Cieszymy się bardzo, że nasz blog wzbudza Twoje zainteresowanie. Mam nadzieję, że pozostaniesz nam wierna :). Obydwie wizyty u Ciebie wspominamy bardzo miło, a ja żałuję, że dopiero teraz Ciebie poznałam. Pozdrawiamy Ciebie bardzo serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén