Wyprawa na Rugię (2) kredowe klify, Wolin

Z Prenzlau, nadal w niesamowitym upale , dotarliśmy do miejscowości Burg Stargard. Znajduje się tam największy zachowany kompleks zamku gotycko ceglanego w całych północnych Niemczech.Tego typu budowle stawiano na wzgórzach, co miało ogromne znaczenie obronne.

Myślę, że nie tylko zamek jest wiekowy, co powiecie na to ogromne drzewo ?

Przyjemnie było posiedzieć w cieniu przed dalszą jazdą na północ. A widoki są cały czas niesamowite. Jedziemy przez niewielkie miejscowości, bardzo zadbane z ogródkami tonącymi w kwiatach. Drogi są dość wąskie, bo takimi właśnie lubimy jeździć, ale w doskonałym stanie. Ja byłam zauroczona domkami z okiennicami – wyglądały jak z bajki.

Nocleg przed Rugią

Zrobiło się już dość późno i trzeba było szukać noclegu, a miejscowość Prohn, którą znalazłam w internecie okazała się niewypałem. Miało tam być darmowe miejsce noclegowe dla kilku kamperów, a nie znaleźliśmy absolutnie nic. Na szczęście spotkaliśmy starszego mieszkańca tej miejscowości i poprosiliśmy o radę. Kazał nam jechać z powrotem, przed kościołem skręcić w lewo, jechać kawałek betonową drogą, aż dojedziemy do plaży wiejskiej i tam będziemy mogli bezpiecznie nocować. Tak też zrobiliśmy, jednak droga okazała się dość długa i zaczęliśmy się trochę niepokoić. Na szczęście nasze poszukiwania zwieńczył sukces i znaleźliśmy się przy plaży naprzeciw wyspy Rugii. (GPS: 54.382705, 13.042596)

W oddali widać wyspę, a my rozkoszowaliśmy się ciszą i wspaniałymi widokami. Do upału chyba już trochę się przyzwyczailiśmy, więc po prysznicu i kolacji wybraliśmy się na piękny spacer wzdłuż pól, spotkaliśmy zająca i sarnę, aż o zachodzie udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.

cudowny wieczór

Nocna przygoda

W nocy mieliśmy małą przygodę. Ok. godz. 0.30 usłyszeliśmy nadjeżdżające trzy, albo i cztery samochody, wysiadło z nich paru chłopaków i dziewczyn , muzykę puścili na pełen regulator i słyszeliśmy odgłosy otwieranych puszek. Ed miał ochotę zmykać gdzie pieprz rośnie, ale ja byłam spokojna, bo jedyna z nas dwojga rozumiałam o czym oni rozmawiali. Wyobraźcie sobie taką sytuację w Polsce, uszy pewno by nam zwiędły od soczystych przekleństw, a tu… nie padło ani jedno niecenzuralne słowo. Po kąpieli zwinęli się i mogliśmy spokojnie spać do rana.

A rano, co za ulga! Zobaczcie jaka pogoda nas obudziła.

Jeszcze bardzo ciepło, ale świeżo

O 11.00 mogliśmy wyruszyć dalej. Było jeszcze mokro, ale za to jak przyjemnie i przez piękny most dostaliśmy się na wyspę

Widoki zmieniły się całkowicie. Wszystko przypominało mi tu północne Niemcy w okolicach Hamburga, domy kryte strzechą wyglądały jak przeniesione z wyspy Sylt a miejscami przypominało mi to Skandynawię, tym bardziej, że jechaliśmy przez miejscowość Bergen do Sassnitz.

Widok na stały ląd

Sjesta w Sassnitz

Trzeba było zrobić małą przerwę na obiadek. Nie zgadniecie czego Ed nie mógł sobie odmówić. Bułki z rybą! Uwielbiamy to oboje i nie przepuszczamy żadnej okazji, żeby nie uraczyć się tym niemieckim, szczególnie na północy, specjałem. Właściwie to nic specjalnego, świeża bułeczka, listek sałaty, płat prawdziwego matjasa i krążki cebuli. Jak będziecie w Niemczech spróbujcie koniecznie „Fischbroetchen”. Właśnie tu przy Marinie wstąpiliśmy do rybnego barku.

pływające domki w Porcie Jachtowym

Park Narodowy Jasmund

Teraz mieliśmy dość siły, żeby dotrzeć do najpięknieszej części Rugii, Parku Narodowego Jasmund. Dojeżdża się do dużego parkingu i dalej na piechotę albo busem na wybrzeże. Wybraliśmy pierwszą opcję i po niedługim marszu dotarliśmy do Kredowych Skał. Robią naprawdę piorunujące wrażenie na zwiedzających. Na długości 11 kilometrów ciągną się śnieżnobiałe kredowe klify wysokie nawet do 118 m npm. Centralnym miejscem jest Koenigsstuhl, gdzie jest informacja turystyczna i atrakcje dla zwiedzających w różnym wieku.

Na parkingu sporo kamperów

Inną opcją jest wycieczka statkiem i podziwianie klifów z poziomu morza, albo spacer kamienistą plażą u stóp śnieżnobiałych skał.

Ten stateczek wcale nie jest taki mały

Już dawno temu malarze i poeci szukali natchnienia w pobliżu kredowego wybrzeża, jak np. XIX wieczny malarz Caspar David Friedrich.

Camping w Międzyzdrojach

Pięknie było, ale jeszcze tego samego dnia umówieni byliśmy z moją siostrą i szwagrem z Norwegii, w Międzyzdrojach. Jakoś zabrakło nam jednego dnia i mieliśmy jeszcze do przejechania sporo kilometrów. Na szczęście mieliśmy już miejsce na campingu i czekała na nas już kolacyjka w dobrym towarzystwie.

Ostatnie miejsca, w rogu pod płotem

Od razu widać, że mój szwagier jest prawdziwym Norwegiem, prawda?

Narty zawsze mogą się przydać

Festiwal Słowian i Wikingów – Wolin

Następnego dnia mieliśmy w planie wycieczkę na Wolin, ponieważ odbywał się tam właśnie coroczny Festiwal Słowian i Wikingów, a Ania i Kjell są najprawdziwszymi Wikingami na świecie. Zresztą zobaczcie to sami.

pies nie jest Wikingiem, jest nasz

Festiwal na Wolinie odbywa się na przełomie lipca i sierpnia i polecamy wszystkim wzięcie udziału w tej imprezie. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Dorośli i dzieci będą mogli uczestniczyć w zabawach i pokazach prezentowanych przez pasjonatów (Słowian i Wikingów) nie tylko z Polski. Przyjeżdżają tam ludzie ze Skandynawii, Białorusi, Niemiec, Litwy i innych zakątków, nie tylko Europy. Nie powinno to nikogo dziwić, bo przecież Wolin był bardzo ważnym miejscem już we wczesnośredniowiecznej Europie. To przecież tu znajdowała się legendarna osada Wikingów, Jomsborg. Atmosfera Festiwalu porywa chyba wszystkich. Spróbujcie.

Ten bardzo brodaty pan, to wspaniały jubiler, który wykonuje repliki zabytkowej biżuterii
A tu widać kawałek dziobu łodzi wikińskiej

Dzień minął nam bardzo miło, spotkaliśmy starych znajomych i w dobrym towarzystwie prędko upłynął nam czas.

Po drugim noclegu na campingu w Międzyzdrojach musieliśmy się niestety pożegnać z Anią i Kjellem, którzy jechali do Sopotu, a my wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Przed nami był długi, jak na nasze możliwości etap, bo tego dnia umówieni już byliśmy na urodziny naszego wnuczka, Wincentego w Poznaniu.

To było wspaniałe zakończenie naszej podróży, a ostatni nocleg spędziliśmy w ogrodzie u solenizanta. Bax chyba też był zadowolony z powrotu do domu.

Nie ma to jak w domu

Poprzedni

Wyprawa na Rugię (1) Niederfinow

Następne

Ściana Wschodnia (1) Inowłódz, Czarnolas

5 komentarzy

  1. Super napisane. Muszę podziękować za Twoje działania. Mam nadzieję, że będzie więcej takich wpisów 🙂 Gratki. Będę częściej zaglądał.

    • Miśka

      Ciekawa jestem jak trafiłeś na nasz blog i czy czytałeś pozostałe raporty z drogi. Dzięki za pochwałę. Teraz publikujemy co 2 tygodnie, bo w czasach kwarantanny nie zbieramy nowych wrażeń. Zapraszam na nasz blog częściej, bo zebrało już się trochę do poczytania. Pozdrawiam

  2. Aleksandra-Babciaola

    Dołączam do Lovki, tak jak Ona cieszę się , że znów z Wami odbyłam wirtualną podróż. Dzięki za wrażenia. Następnym razem też jadę.

  3. Miśka

    Kochana, cieszymy się, że z nami podróżujesz. Jeszcze trochę historii mamy. Pozdrawiamy

  4. Władysława L."Lovka"

    Ciekawa wrażeń…. Jestem! Pełna podziwu dla wiedzy o tych pięknych miejscach, dziękuję że mogę je również poznać (chociaż trochę mniej niż w „realu”). Podziwiam odwagi; czytając o szukaniu parkingu i widząc samotnego kampera na prawie”odludziu” tak sobie pomyślałam: przecież ich może ktoś zaatakować;no i moja obawa prawie się ziściła; na szczęście nic się nie stało , ale trochę emocji mi się również udzieliło. Ładne zdjęcia.Wspaniała przygoda.Dziękuję.Serdecznie pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén