Ranek w Sławatyczach przypomniał nam, że to już wrzesień. W kamperze mieliśmy tylko 10 st. Po śniadaniu powoli spakowaliśmy nasz dobytek i wyjechaliśmy w dalszą drogę.
Monastyr w Jabłecznej

Trafiliśmy do Jabłecznej. To chyba pierwsze, tak interesujące i piękne miejsce w naszej aktualnej podróży. Znajduje się tam stauropigialny męski klasztor prawosławny w jurysdykcji polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Powstał on najpóźniej w XV w, a legenda mówi, że o powstaniu klasztoru przesądziło cudowne pojawienie się ikony św. Onufrego, która przypłynęła do Jabłecznej Bugiem.
Początkowo cały kompleks stanowiły budynki drewniane, lecz w połowie XVII w. w wyniku rozbiorów Polski jak również grabieży, stan monastyru był w tak złym stanie, że wymagał kapitalnego remontu. Wtedy właśnie wybudowano murowaną cerkiew i budynki klasztorne, które przetrwały do dzisiejszych czasów.




Klasztor znajduje się dość daleko od wsi i zawsze był samowystarczalny. Do dzisiaj mnisi hodują zwierzęta, i uprawiają ziemię na swoje potrzeby. To jest dla nich bardzo ważne, bo kiedy Bug wiosną wylewa, klasztor jest odcięty od świata.

Kaplice ołtarzowe
Bardzo charakterystyczne są dwie kaplice ołtarzowe. Jedna z nich pod wezwaniem Zaśnięcia NMP znajduje się naprzeciwko bramy klasztornej, a druga pod wezwaniem św. Ducha, jest w sporej odległości, nad brzegiem Bugu. Kaplice ołtarzowe zbudowane są na małych wzniesieniach, wchodzi się do nich po szerokich schodach i otwiera wrota. W kaplicach znajdują się tylko kapłani odprawiający msze, a wierni stoją poniżej schodów, na łące.


Ciekawostką jest, że cały kompleks klasztorny znajdował się na wschodnim brzegu Bugu i dopiero w połowie XIX w, w wyniku regulacji rzeki, trafił na zachodni brzeg, obecnie polski.
W Monastyrze przywitał nas rymowanym tekstem przemiły brat Jerzy. Od niego dowiedzieliśmy się wielu ciekawych historii i uzyskaliśmy pozwolenie na fotografowanie wnętrza cerkwi.



Nadbużańskie łąki
Podobno najwspanialszym przeżyciem jest uroczystość w dniu św. Onufrego. Odbywa się ona 24-25. czerwca i gromadzi tysiące wiernych. 24.06. wieczorem odprawiana jest uroczysta msza, a po nocnym czuwaniu, ok 3 rano rusza procesja do kaplicy św. Ducha. Widok wielu setek wiernych, kierujących się prawie w ciemnościach, z zapalonymi pochodniami i świecami, przez nadbużańskie łąki w kierunku kaplicy, pozostawia niezapomniane wrażenie. Szkoda, że tego nie widzieliśmy.

W roku 1889 otwarto przy klasztorze szkołę dla psalmistów, która wykształciła wielu wybitnych dyrygentów chórów cerkiewnych. W czasie II wojny klasztor został bardzo zniszczony, jedynie cerkiew nie ucierpiała , jednak została ograbiona, a i po wojnie, oddalony od wsi klasztor narażony był na grabieże grasujących w tym rejonie band.
Życie w monastyrze odrodziło się w latach siedemdziesiątych, kiedy to jego przełożonym został archimandryta Sawa. Przeorem Jabłeczyńskim w latach 1979-84 był ihumen Miron, który zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem w roku 2010.
Pełni wrażeń ruszyliśmy dalej. Ciężko było opuścić gościnne progi monastyru i bardzo przyjaznych mnichów. Na pewno długo będziemy wspominać to miejsce, a może nawet wrócimy tam kiedyś jeszcze.
Sanktuarium w Kodniu
Następnym przystankiem był Kodeń, a właściwie Sanktuarium Matki Bożej ze znajdującym się tam cudownym obrazem.

Z tym Sanktuarium wiąże się niesamowita historia, którą muszę tu przytoczyć.
Otóż, w roku 1629, jeden z właścicieli Kodnia, słynący z pobożności, Mikołaj Sapieha, rozpoczął budowę kościoła katolickiego, wzorowanego na Bazylice św. Piotra w Rzymie. W niedługim czasie poważnie zachorował czego wynikiem był ciężki paraliż i z nadzieją na cudowne uzdrowienie, udał się z pielgrzymką do Papieża. Rzeczywiście, po audiencji cudownie ozdrowiał, lecz napytał sobie innych kłopotów. Kiedy w kaplicy papieskiej ujrzał sławny obraz „Madonna de Guadelupe”, który wg legendy namalował św. Augustyn, zapałał do niego tak wielkim afektem, że postanowił go wykraść i uprowadzić do Polski.

Z tego powodu został ekskomunikowany przez Papieża Urbana VIII, ale mimo to nie zrezygnował ze swojej „miłości”. Po kilku latach uzyskał od Papieża przebaczenie i pozwolenie zatrzymania obrazu w Polsce. Do dziś można go podziwiać na głównym ołtarzu świątyni.

Misjonarze Oblaci
W czasach zaboru rosyjskiego wszystkie katolickie świątynie zostały zlikwidowane i ich miejsce zajęły cerkwie prawosławne. Obrazy i rzeźby zostały wywiezione, a cudowny obraz Matki Boskiej Kodeńskiej uzyskał schronienie w świątyni na Jasnej Górze. Sytuacja zmieniła się w roku 1905 wraz z ukazem tolerancyjnym cara. Kościół infułacki został zwrócony katolikom obrządku łacińskiego, a po odrodzeniu diecezji podlaskiej bp Henryk Przezdziecki szukał zgromadzenia zakonnego, które podjęło by się pracy duszpasterskiej w Kodniu. I tak nowymi kustoszami sanktuarium stali się Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, którzy są gospodarzami świątyni do dziś.



Po powrocie do domu, naszą wyprawę na Ścianę Wschodnią nazwaliśmy podróżą kulinarno – religijną. Dzisiaj pisałam o tej części religijnej, chociaż to dopiero początek naszych niesamowitych przeżyć. W następnych odcinkach zobaczycie, że mieliśmy rację. Każdego dnia spotykały nas niesamowite przeżycia dla duszy i ciała, a więc – do następnego czwartku.
Aleksandra-Babciaola
Cześć kochane Włóczykije.
Jesteście przykładem tego, że najważniejsza jest decyzja i wyruszenie w drogę. Fajnie się z Wami zwiedza zakątki Polski. Wschodnia Polska jest mi kompletnie nieznane. Okazuje się, że jest tam wyjątkowo pięknie i urokliwie więc warto realizować takie wycieczki. Zachęcacie swymi podróżami do fantastycznej formy spędzania czasu na emeryturze. Wersja – Podróż z własnym lokum jest moim zdaniem optymalna. Do następnego spotkania. Pozdrawiam – Babciaola
Władysława L."Lovka"
Wystąpił niezamierzony błąd: winno być „Przeorze”!
Pozdrawiam.
Władysława L."Lovka"
Trochę się cofnę do wpisu „3”Ściany Wschodniej.Otóż dzisiaj o godzinie ok.13,05 podawano komunikat o stanie wód głównych rzek Polski.Oczywiście był to program pierwszy polskiego radia , którego jestem słuchaczką.Na pewno te informacje nie są już podawane w południe.Ale to tylko taka wzmianka.
Już przechodzę do Ściany Wschodniej 4.
Dużo ciekawych informacji,historii ,Piękna architektura.No i sukces:w końcu udało się Wam zwiedzić obiekty całościowo!
Żeby zrozumieć całościową nazwę monastyru, szczególnie określenia”stauropigialny”musiałam zasięgnąć informacji w „necie”.
Cały obiekt zadbany.Ja zwróciłam uwagę na białe pnie (od dołu ) drzew obok kaplicy.; chyba są wybielone wapnem aby uchronić drzewa przed szkodnikami ?.
Bardzo subiektywny opis kompleksu klasztornego, łącznie z drogą do kaplicy św.Ducha – no i informacja o Przekorze Jabłeczyńskim , który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
Kodeń – przepiękne wnętrze bazyliki – a więc też udało się wejść do środka .Wiedza godna pogłębienia.!.
Pozdrawiam.
Miśka
Widzę, że wkręciłaś się w nasze sprawozdanie. Dla nas to też były dni pełne wrażeń i przeżyć. Człowiek myśli, że widział już dużo, a tu takie niespodzianki. My z Edem zachęcamy wszystkich do zwiedzania Polski, bo to jest skarbiec bez dna. Pozdrawiamy serdecznie