Właściwie nie chciałam opisywać tej podróży, ale sami zobaczycie, że był to nasz swoisty chrzest bojowy. Pierwsza dłuższa podróż, pierwsze doświadczenia, zachwyty i testy. Testy urządzeń, nocowania na dziko, kuchni – trochę innej od domowej, i nas samych. Przecież dopiero zdobywaliśmy camperowe doświadczenia.
Jastrowie
Wyjechaliśmy 31.07.12. dopiero o 19. Późno, ale naszym celem było Jastrowie, więc nie mieliśmy daleko. W tamtych czasach Jastrowie zawsze było nam po drodze, niestety te piękne czasy dawno minęły. Zatrzymaliśmy się w gościnnym domu naszych przyjaciół, siedzieliśmy do nocy, a rozmowom naszym nie było końca. Rano śniadanie z Olą, dalsze ploteczki i ruszyliśmy w drogę. Zaplanowaliśmy przejechać przez Borne Sulinowo i była to nasza pierwsza wizyta w tym mieście. Właściwie był to tylko przejazd przez miasto, spacer nad pięknym jeziorem, a zwiedzanie zostawiliśmy sobie na inną okazję. Okolice Bornego Sulinowa są jakby nie ruszone zębem czasu. Ponieważ oprócz Armii Radzieckiej nikt nie miał tam prawa wstępu, można teraz miejscami podziwiać nienaruszoną przyrodę.
Jechaliśmy w stronę Czaplinka i nad rzeczką znaleźliśmy piękne miejsce na biwak. Myślę, że i przenocować byłoby tam można. Ruch na drodze był bardzo mały i słychać było tylko szum rzeczki.
Zamek Drahim
Jechaliśmy przez Czaplinek w kierunku Połczyna Zdrój i trafiliśmy na Zamek Drahim. Jest to odbudowany zamek, który powstał na miejscu warowni z VII w. Usytuowany był między dwoma jeziorami na bardzo ważnym szlaku solnym. Obecnie wykorzystywany jest na wystawy historyczne i kulturalne. Mieliśmy wrażenie, że przede wszystkim pełni rolę komercyjną, ale jakoś nam to nie przeszkadzało i mogliśmy sobie wyobrazić jak wygląda pełen średniowiecznych wojów, przekupniów i muzykantów. Mimo, że nie był to weekend, otwarte były maleńkie kramy z pamiątkami i oberża dla łasuchów. Zobaczcie sami, jak można było cofnąć się w czasie.
Stara Dobrzyca
Dalsza droga wiodła przez Połczyn i Świdwin, ale na nocleg upatrzyliśmy sobie miejsce nad jeziorkiem w okolicy Starej Dobrzycy. W Mostowie trzeba było odbić na północ i jechać dalej przez las. Oj długo jechaliśmy, ale było przecudownie. Cały czas las, cisza, spokój, aż nareszcie dojechaliśmy nad jeziorko. Było niewielkie, znaleźliśmy nawet nieźle wyposażony camping, ale… No właśnie – była furtka przez którą można było tylko wejść, ale o wjeździe camperem nie było co marzyć. Stanęliśmy więc pod płotem, a po drugiej stronie drogi za żywopłotem były ogródki działkowe, z których słychać było głosy ludzkie. Nie byliśmy więc całkiem sami. Ja zdecydowałam się na kąpiel w jeziorze, czego nie pożałowałam. Woda była cudownie ciepła, więc popływałam sobie do woli. Ed wolał kąpiel w luksusowych warunkach, no cóż, każde z nas miało to co chciało, a nasz mały towarzysz załapał się na dłuższy spacerek.
To było lenistwo na całego. Następnego dnia ruszyliśmy dopiero ok. 10.30, ale przecież nikt nas nie gonił. Jechaliśmy w kierunku Kamienia Pomorskiego, ale cały czas tą sama droga przez las. Była bardzo dziurawa, więc trzeba było zmniejszyć szybkość (tak jakbyśmy zwykle pędzili!). Na całej trasie naliczyliśmy aż trzy samochody, łącznie z naszym, za to co parę kilometrów mijaliśmy zatoczki ze stolikami i ławkami, z ogrodzeniem i koszami na śmieci. Bardzo nam się to podobało, ale zastanawialiśmy się dla kogo to zostało stworzone. Mijaliśmy małe wioseczki, zadbane gospodarstwa, resztki dworów i piękne maleńkie kościółki.
Na dzisiaj to wszystko. Wybaczcie, ale jestem na „zwolnieniu”, bo dopadło mnie jakieś zapalenie oskrzeli, albo inna zaraza. W następnym odcinku będziemy już w cywilizowanym świecie, to znaczy w Kamieniu Pomorskim. A więc do przyszłego czwartku.
Filip Drozdowski
Ja czekam aż dotrzecie do 2021r… to dopiero będzie 😛
Miśka
A zobaczysz co się będzie działo w 2030
Władysława L."Lovka"
Przeczytałam wpis z rana w autobusie (jechałam do Pucka),odpisuję teraz (niedawno wróciłam – cały dzień poza domem).
Miśka,Twoje przeziębienie (zapalenie oskrzeli) kojarzy mi się z tym, które przechodziłam w zeszłym roku i to mniej więcej w tym samym czasie; ja to „paskudztwo” leczyłam antybiotykiem aż trzy razy a potem jeszcze długo dochodziłam do całkowitego zdrowia.Radziłabym wizytę u lekarza. Życzę powrotu do zdrowia.
Wracając do wpisu : jesteście coraz to młodsi – czego dowodem jest ten „BOBAS” pluskający….. .
Miło usłyszeć o Jastrowiu , bo ja też tam kiedyś (dawno, dawno) byłam.
O historii Bornego Sulinowo usłyszałam (chyba w sobotę) w audycji nadawanej przez program pierwszy radia.
Tymczasem.Do usłyszenia w zdrowiu.Pozdrawiam.
Miśka
Muszę się wykurować, bo 16. marca mam operację. Już się cieszę. Postaram się nie zaniedbać blaga. Buziaki.
MDArt
Wspominki są najlepszym sposobem na wszelkie zarazy 😉 życzymy zdrówka i czekamy na następne wpisy <3
Miśka
Mam nadzieję, bo ledwo ukazała się ta relacja, zrobiło mi się odrobinę lepiej. Może w weekend będę funkcjonowała normalnie. Buziaczki Kochana