Z tego bieszczadzkiego końca świata jechaliśmy przez Bereżki, Stuposiany do Bukowca. Takiej drogi jeszcze nie mieliśmy. Mało, że kręta, dziurawa, to jeszcze zdradliwa. W okolicy Stuposian o mało co wylądowalibyśmy w przepaści. No, adrenaliny nam nie brakowało.
Wilcza Jama
Za to nocleg mieliśmy przyjemny. U stóp miejscowości Smolnik we wsi Muczne znajduje się wspaniały ośrodek „Wilcza Jama”. Wjeżdża się pod górkę, po lewej jest piękna, drewniana restauracja, a wyżej przytulne domki. Całość bardzo rustykalna w zadbanym otoczeniu.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/P9030148.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/P9030137.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/P9030136.jpg)
Pozwolono nam rozgościć się poniżej restauracji, gdzie po lewej stronie mieliśmy staw z wysepką i miejscami do wędkowania. Ponieważ nie potrzebowaliśmy prądu, nie musieliśmy nic płacić za miejsce, ale za to pozwoliliśmy sobie na dość kosztowne, miejscowe piwo. Było wspaniałe, i przy nim odreagowaliśmy trudy drogi i pogarszającą się pogodę. To miejsce możemy spokojnie polecić kamperowcom i chyba też zestawom z przyczepą. Jest możliwość przyłączenia prądu, a formalności załatwia się w restauracji.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/P9030142.jpg)
Następnego dnia pogoda nadal nie dopisywała, ale to już przecież wrzesień, więc trzeba ubrać coś nieprzemakalnego i ruszyć dalej. Do Smolnik trzeba było jechać ok. 500 m w górę. Wieś maleńka, tylko kilka domów, ale za to piękna bojkowska, drewniana cerkiew z XVIII w. Szkoda tylko, że prawie wszystkie świątynie są zamknięte.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5249.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/P9030147.jpg)
Muzeum Historii Bieszczad
Dalsza droga wiodła przez Lutowiska, Lipie a potem Bystre, gdzie znowu podziwialiśmy piękną cerkiewkę i dojechaliśmy do miejscowości Michniowiec. Tam całkiem przypadkowo znaleźliśmy małe, prywatne Muzeum Historii Bieszczad. Jeżeli będziecie w okolicy, wstąpcie tam koniecznie.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5275-1.jpg)
Jest to niewielkie gospodarstwo, prowadzone przez młodych ludzi, pasjonujących się historią. Oprowadzała nas młoda kobieta, która razem z mężem usiłuje ocalić od zapomnienia trudy życia dawnych mieszkańców tych okolic. Byliśmy zaskoczeni ilością i różnorodnością eksponatów, jak również wiedzą gospodarzy.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5260.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5268.jpg)
W Myczkowcach, przy małej zaporze zrobiliśmy sobie przerwę obiadową w miejscowej gospodzie. Byliśmy trochę rozczarowani, że nigdzie po drodze nie mogliśmy się uraczyć regionalnymi specjałami. Tu znaleźliśmy chociaż jedno danie wywodzące się z kuchni bojkowskiej. Były to pierogi z farszem z młodej kapusty, bryndzy i czosnku niedźwiedziego. Mniam ! (Przepis na typową potrawę łemkowską znajdziecie w kategorii „poradnik”)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5278.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5284.jpg)
Zalew Soliński
Po jedzeniu człowiek robi się zwykle leniwy, ale cóż… trzeba się ruszyć. Tym bardziej, że następnym przystankiem jest Solina. Zapora naprawdę robi wrażenie. Zrobiliśmy długi spacer koroną zapory i mogliśmy przekonać się, jak mało wody jest w zalewie.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5293.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/P9030172.jpg)
Bar u Bolka
Znowu przyszedł czas szukania noclegu. Roman z Chutiru w Czystogarbie polecił nam znajome pole campingowe nad samym zalewem – „Bar u Bolka” (GPS: 49.376980, 22.510308). Byliśmy zachwyceni, że znowu będziemy spać nad samą wodą. Jakie było nasz zdziwienie jak … ale zobaczcie to sami
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5308.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5309.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5322.jpg)
Wybraliśmy się na spacer w poszukiwaniu wody – nie było łatwo.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5310.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5317.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5315.jpg)
W nocy zbudziła nas porządna burza i deszcz, który nie ustał nawet rano. No cóż, nie przeszkadzało nam to w dalszej podróży. Odwiedziliśmy Polańczyk, ale widać już koniec sezonu. Wszędzie opustoszałe ośrodki wypoczynkowe, pozamykane bary i sklepiki. Do tego jeszcze brak wody i dopełnia się wrażenie zbliżającej się jesieni.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5329.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5333.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5335.jpg)
Objechaliśmy Zalew Soliński i w miejscowości Zawóz zrobiliśmy sobie przerwę obiadową. Tu chociaż nie narzekaliśmy na brak emocji. Nagle zerwał się wiatr, chyba „trójka” i trzeba było chronić się w samochodzie. Mieliśmy tylko nadzieję, że nas nie zdmuchnie do wody.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/IMG_0548.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/P9040187.jpg)
Po krótkim czasie wjechaliśmy na Półwysep Werlas i zauroczyły nas piękne domki letniskowe, stojące w bajkowych ogrodach. Szkoda tylko, że nie było widać wody, wrażenie byłoby na pewno o wiele bardziej powalające. Teraz już był czas na zakończenie dnia, więc przez Bukowiec i Baligród zajechaliśmy ponownie do Czystogarbu. (Właśnie zajrzałam na Google maps i zaskoczona stwierdziłam, że jest tam nawet zaznaczony Chutir. No, no, no). Tej nocy śpimy w domu, bo jest wilgotno i wietrznie.
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5136.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5396.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5391.jpg)
![](https://drozdywdrodze.pl/wp-content/uploads/2019/11/DSC_5385.jpg)
W następnym, ostatnim bieszczadzkim odcinku, będziemy powoli wracać do domu. Powoli, bo szkoda, że ta przygoda już się kończy, ale mamy następne, którymi też będziemy się z Wami dzielić. A więc do następnego czwartku.
Dodaj komentarz