Ściana Wschodnia (2) Kazimierz Dolny i Zamość

Noc nie należała raczej do spokojnych. Zaatakowały mnie zatoki i spałam tylko ok. 3 godzin, ale stary harcerz się nie poddaje. Chustka na głowę i w drogę. Trochę dziwnie się spacerowało po pustym Kazimierzu, ale po pierwsze, zaczął się już rok szkolny, a po drugie, było bardzo mokro. Właściwie nawet nie padało, ale czuło się na twarzy wilgoć. Podobno to dobre na cerę, a przynajmniej tak motywowałam się do dalszej wędrówki.

Kazimierz Dolny

Obeszliśmy całą miejscowość, co nie należy raczej do wielkich wyczynów, biorąc pod uwagę wielkość miasta. Bardzo nam przypadły do gustu klimatyczne uliczki, piękne domki, galerie i kawiarenki.

Kramy w rynku
Nastrojowe zakątki

Zespół zamkowy

Po małej kawce weszliśmy na szczyt wzgórza z ruinami zamku. Jest to zespół zamkowy, którego budowę datuje się na XIII – XIV w. Najstarszą jego częścią jest wieża strażnicza, której powstanie łączy się z królem Władysławem Łokietkiem. Zamek był kilkukrotnie rujnowany i odbudowywany, a zniszczyli go ostatecznie Austriacy w roku 1809. Renowację tego zabytku rozpoczęto w roku 2009 i dzięki temu możliwe jest zwiedzanie zamku kazimierskiego, którego jeden z budowniczych był prawdopodobnie również twórcą zamku w Janowcu, leżącego po drugiej stronie Wisły. Do miasta wracaliśmy wałem wiślanym, a widoki zapierały nam dech w piersiach.

Ruiny zamku w Kazimierzu

Kościół Farny

Następnym punktem naszego programu był Kościół Farny Św. Jana Chrzciciela i Św. Bartłomieja. Został on ufundowany przez Króla Kazimierza Wielkiego ok. roku 1325, a rozbudowany w stylu renesansowym w latach 1610 – 1612. Stoi on na wzgórzu przy rynku i sprawia wrażenie, jakby obejmował swoją opieką całe miasto.

Fara kazimierska

Kazimierski Wąwóz Plebanka

Po takim spacerze głód dawał się nam we znaki, więc trzeba było wrócić do naszego M1 na obiad i małą sjestę. Ten odpoczynek był nam bardzo potrzebny, bo planowaliśmy jeszcze wyprawę do jednego z wąwozów znajdujących się w okolicy Kazimierza. Wybór padł na leżący najbliżej rynku wąwóz Plebanka i tego dnia zaliczyliśmy jeszcze dwugodzinny spacer wąwozem lessowym. W okolicach Kazimierza jest największe nagromadzenie tego typu wąwozów. Są to tzw. wąwozy drogowe, czyli głębocznice. W tych rejonach, nad Wisłą mocno rozwinięty był handel i z różnych kierunków wiodły szlaki handlowe do rzeki. Tak właśnie powstały głębokie trakty.

To nie dzik, to korzeń

Kazimierska Ściana Płaczu

W drodze powrotnej natknęliśmy się na niezwykły pomnik. Jest to ściana zbudowana ze starych macew na wzór Ściany Płaczu w Jerozolimie. W tym miejscu znajdował się kirkut – żydowski cmentarz, założony w roku 1851. Na początku II Wojny Światowej Niemcy kazali Żydom wyrywać kamienie nagrobne i wybrukować nimi drogę do Klasztoru oo Reformatorów, gdzie mieściło się więzienie i siedziba Gestapo. W latach 80-tych XX w zaczęto wydobywać te nagrobki i stworzono miejsce pamięci po współmieszkańcach tego regionu.

Miejsce pamięci
Klasztor oo Reformatorów

Wąwóz Korzeniowy

Jak widać, ten dzień obfitował w doznania i emocje, więc zasłużyliśmy sobie na dobrą kolacyjkę i odpoczynek. To była nasza ostatnia noc w Kazimierzu Dolnym, ale nie koniec eksplorowania jego atrakcji. Następnego dnia spakowaliśmy cały dobytek i już nie na piechotę a kamperem udaliśmy się do Wąwozu Korzeniowego i to była prawdziwa wisienka na torcie. Nie będę się rozpisywała na temat tego cudu natury – zobaczcie to sami:

Tajemnicze miejsce
… a to bajkowy smok

Po drodze zawsze spotykamy jakieś perełki. Tym razem nie omieszkaliśmy sfotografować informacji na płocie kawiarni, gdzie chcieliśmy zrobić sobie przerwę na kawkę. Musimy się tym z Wami podzielić.

Logiczne, prawda ?

Dalej kierowaliśmy się w kierunku Zamościa. Po drodze minęliśmy Nałęczów z typową dla uzdrowiska zabudową willową i morzem zieleni, po czym dojechaliśmy do Lublina. O Lublinie już pisałam we wcześniejszej relacji, ale właśnie teraz był to nasz pierwszy pobyt w tym mieście. Właściwie o pobycie nie było mowy, bo krążyliśmy ulicami szukając jakiejkolwiek informacji o dojeździe do starego miasta, ale bez sukcesu. Ciekawa jestem jak radzą sobie tam zagraniczni turyści.

Zamość

Mocno wkurzeni postanowiliśmy po prostu jechać dalej i przez Krasnystaw dojechaliśmy do Zamościa. Wiadomo, że każdy już kiedyś widział na fotografiach to piękne miasto, ale byliśmy mile zaskoczeni. Wprawdzie tylko rynek i okoliczne uliczki były godne uwagi, bo reszta niestety jeszcze czeka na odnowę, ale nie popsuło to nam podziwiania harmonii i estetyki z jaką w roku 1580 założono to prywatne miasto szlacheckie.

Rynek o wymiarach 100 x 100 m i klasyczny ratusz
Spotkania starego z odnowionym
Ochłoda zagwarantowana
Pomnik Zamojskiego

Zamość w pełni zasługuje na miano „Padwy północy”,”perły renesansu” lub „miasta arkad”. W roku 1992 Zamość został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Nastrojowe arkady
Niespodzianka – bezpłatne parkingi

Zaskoczyła nas też serdeczność tamtejszych mieszkańców. Zwabieni niebiańskim zapachem, postanowiliśmy wypić aromatyczną kawę. Niestety byliśmy z psem, więc już chcieliśmy zrezygnować, gdy z kawiarenki wyszła pani i serdecznie zaprosiła nas do środka, oczywiście z pieskiem. Przy wspaniałym napoju, miseczce wody dla Baxa i sympatycznej rozmowie prędko minął nam czas i z żalem w sercu opuściliśmy to klimatyczne miasto.

Pyszna kawa

Na nocleg zatrzymaliśmy się 13 km przed Hrubieszowem. I znowu spotkaliśmy się z życzliwością zupełnie obcych nam ludzi. Pan obsługujący stację benzynową, na pytanie, gdzie tu można znaleźć miejsce na nocleg, bez zastanowienia zaproponował postój na tyłach stacji i do tego zadzwonił do porannego zmiennika uprzedzając go o naszej obecności. Stacja benzynowa była w nocy zamknięta, a my spaliśmy spokojnie i bezpiecznie.

Spokojny nocleg przy stacji benzynowej

W następnym odcinku będę pisała o dalszych etapach podróży, którą nazwaliśmy „Podróżą religijno – gastronomiczną”, a dlaczego? Dowiecie się za tydzień.

Poprzedni

Ściana Wschodnia (1) Inowłódz, Czarnolas

Następne

Ściana Wschodnia (3) Chełm, Włodawa, Sławatycze

4 komentarze

  1. Miśka

    Bardzo dziękuję za pochlebną opinię o mojej działalności. Niestety nie władam tak biegle językiem angielskim, by odpowiedzieć na komentarz. Posługuję się tylko językami polskim i niemieckim. Pisanie sprawia mi wiele przyjemności i jest wspaniałym zajęciem dla mnie jako seniorki. Szkoda, że nie dociera do większej ilości czytelników. Pozdrawiam serdecznie.

  2. sabina

    Tak Kazimierz i Zamosc ,to piekne stare miasta majace ciekawa historie,bylismy tam ,ale juz dosc dawno w 1997 roku,ale mile wspomnienia dzieki waszej wizycie i twojej relacji .Pozdrawiam Misie i prosze o dalsze ciekawostki.Sabina

  3. Miśka

    Te oczy to były po prostu żółte listki, ale wrażenie niesamowite. Miło, że wciąż śledzisz nasze podróże. Pozdrawiamy Cię serdecznie i życzymy zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

  4. Władysława L."Lovka"

    Ta wilgoć(Kazimierz),to tak prawie jak nad morzem ! na pewno wpływa korzystnie na cerę.
    Oglądając zdjęcia Wąwozu Korzeniowego same cisną się na usta słowa: oj,jak ładnie – prawie jak „świat bajki”.
    Ten niby dzik ma oczy; ja pomyślałam, że to jakieś specyficzne zwierzę leśne z rodziny „czarnych kotów” ?.
    Bardzo ładne miejsca .
    Na koniec zachęcenie…no ,jestem ciekawa,co się tam wydarzy ?, może ktoś się jeszcze dołączy?. Byłoby raźniej.
    Radosnych Świąt Bożego Narodzenia wraz z pozdrowieniami.Lovka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén